Italy - wakacje na Sycylii

18.8.16


Podróżowanie jest jedną z tych rzeczy, które kocham nad życie. Uwielbiam odkrywać nowe miejsca, smakować lokalne kuchnie i poznawać obyczaje mieszkających tam ludzi. Gdy fundusze oraz wolny czas pozwalają, z radością pakuję walizkę i wybywam poza Wrocław, choćby na kilka dni, gdzieś niedaleko. Jednak podczas tegorocznych wakacji udało mi się zaplanować dalszą podróż, o której rozmyślałam wiele lat. Dzisiaj chciałabym Wam pokazać co udało mi się zobaczyć i czego spróbować podczas tygodniowego urlopu na Sycylii.



Moja podróż rozpoczęła się od trasy Polskim Busem, z Wrocławia do Berlina a następnie samolotem EasyJet do samej Katanii. Tak samo wyglądał też powrót. Niestety związane to było z kilkoma godzinami czekania na lotnisku, ale koszty bezpośredniego lotu z Wrocławia, lub też innych Polskich miast były absurdalne w porównaniu do tego ile zapłaciłam za loty z i do Berlina. 7 godzin oczekiwania na autobus powrotny do Wrocławia były zdecydowanie jednymi z najbardziej stresujących godzin w moim życiu. W tym czasie, w odległości 6 godzin jazdy samochodem, trwał zamach terrorystyczny w Monachium a ja, pobudzona od ilości kofeiny, doszukiwałam się na lotnisku potencjalnych morderców. 








Sama Katania wywołała u mnie mieszane uczucia. Jest to miasto z wysokim procentem przestępczości, pozbawione koszy na śmieci a co za tym idzie brudne i zaśmiecone. W całej Katanii znajduje się tylko jeden park, gdzie można zaobserwować zieleń. Reszta krajobrazu to skały wulkaniczne, trawy oraz wyschnięte drzewa. W tym miejscy trudno liczyć na lazur i piękne piaszczyste plaże, ponieważ wszędzie znajdują się pozostałości po wybuchach Etny, czyli czarna, skamieniała lawa, na której mieszkańcy i turyści opalają się i zażywają kąpieli w Morzu Jońskim. Ze względu na skalisty grunt, nigdy nie widać jak głęboko sięga woda a pływać należy w specjalnych butach. Ma to oczywiście swój urok natomiast ja jestem zwolenniczką trochę innych krajobrazów.





Natomiast piękne, rajskie widoki, można zaobserwować w Taorminie, oddalonej od Katanii 2 godziny. Bilet w obie strony kosztuje 15 euro, dodatkowe 6 euro trzeba zapłacić za kolejkę, dzięki której można zwiedzić miasto a także wykąpać się w morzu. Taormina położona jest na ogromnej górze a kolejka jest codziennym środkiem transportu dla mieszkańców i turystów. My postanowiliśmy zwiedzić starożytny amfiteatr, z którego rozciągał się przepiękny widok na Etnę. Do tego ulica pomiędzy dwoma łukami, wypełniona sklepikami i knajpami a także obowiązkowa kąpiel w ciepłym morzu.






Etna, najwyższy i największy wulkan w Europie, do tego wciąż aktywny i co jakiś czas buchający lawą to punkt wycieczki, na który czekałam najbardziej. Jestem osobą, którą mało interesują stare kościoły i pozostałości zamków, nienawidzę muzeów i pomników. Dla mnie najważniejszymi punktami podczas wakacji są rzeczy naturalne, przyrodnicze jak własnie wulkany, jaskinie, niespotykane zwierzęta i rośliny. Od lat jednym z moich największych marzeń jest pływanie z delfinami i zobaczenie orki. Zdawałam sobie sprawę, że wycieczka na Etnę będzie kosztowna i ciężka, ale mimo to, zdecydowałam się. Bilet autobusowy w obie strony, z i do Katanii kosztował 6 euro. Następne 30 euro kosztowała kolejka, która z 2000 m.n.p.m wzniosła nas o 600 metrów w górę. Kolejnym etapem są busy, kosztujące 24 euro, jednak postanowiliśmy z tego zrezygnować, na rzecz własnych nóg. Nie doszliśmy bardzo wysoko, ale zaliczyliśmy jeden z większych, wciąż aktywnych kraterów, który na naszych oczach parował, tworząc ogromne chmury. Zebraliśmy kilka skał, nakupowaliśmy pamiątek z lawy a także zafundowaliśmy sobie kino 7D za 7 euro prawie doświadczając erupcji wulkanu. Etna nie jest to miejsce dla osób takich jak ja, palących i bez kondycji. Mimo zmęczenia i pyłu wulkanicznego na całym moim ciele ( plus białych Converse, które po Etnie nie są już białe - brawo ja! ) nie żałuję, bo było to niesamowite doświadczenie.



Jeden dzień urlopu spędziliśmy relaksując się na prywatnej plaży, do której dojazd z Katanii trwał około 2 godziny. Zdecydowanie było warto. Przepiękna, gorąca i lazurowa woda. Czysty i gorący piasek a do tego relaks z książką i pyszny soczysty arbuz na przekąskę. 








Jednym z najważniejszych i najciekawszych atrakcji dla mnie to smakowanie lokalnych smakołyków. Szampan z wódką brzoskwiniową, bruschetta i panini, gazowana woda z cytryną i solą, gelato i owoce morza to nie jedyne przysmaki, których spróbowałam. Do tego wszystkiego dochodzi makaron z sosem pomidorowym i bułką tartą, granita czekoladowa podawana z bułką (!), Corona pita z solą i cytryną, croissanty z białą i zwykłą nutellą, makaron z serkiem ricotta... mogłabym wymieniać bez końca. Uwielbiam kuchnię śródziemnomorską, włoską szczególnie, byłam więcej w samym środku raju. Udało Nam się także wziąć udział w całonocnej imprezie na plaży, w towarzystwie Włochów i sympatycznego Senegalczyka, z którym miałam okazję, po wielu latach, trochę porozmawiać po francusku, niestety już bardzo kulejącym w moim wypadku. 


A za doborowe towarzystwo oraz kłótnie na 3000 m.n.p.m dziękuję temu Panu :*.


7 komentarze

  1. Pięknie tam :) Ja w tym roku byłam na Ibizie i też wróciłam z urlopu bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Ibizie nigdy nie byłam, może kiedyś moja noga tam postanie :)

      Usuń
  2. Wakacje musiałby być udane! Zdjęcie, na którym stoisz z torbą, zapatrzona w przestrzeń, koniecznie do ramki :D

    OdpowiedzUsuń