Żel z aloesu to produkt, który od pierwszego użycia stał się moim ulubionym kosmetykiem pielęgnacyjnym. Jego szerokie zastosowanie, niska cena oraz dostępność sprawiają, że zawsze mam w szafce jego zapas i stosuję kilka razy w tygodniu. W Internecie istnieje mnóstwo opinii, postów i vlogów na temat magicznego działania aloesu w wielu różnych aspektach. Ja jednak chciałabym przybliżyć Wam w jaki sposób żel z aloesu sprawdza się u mnie.
TWARZ
Aloes ma właściwości nawilżające dzięki czemu idealnie nadaje się zamiast kremu. Jest lekki i wchłania się błyskawicznie przez co zazwyczaj stosowałam go zamiast kremu na dzień. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie aby aplikować go na noc.
WŁOSY
Wielokrotne słyszałam, że żel z aloesu redukuje świąd oraz łupież. Z moim problemem dermatologicznym się nie uporał ale za to idealnie sprawdził się jako dodatek do maski. Po umyciu głowy mieszam maskę z żelem w proporcji 1:1 i nakładam na włosy. Czasami spłukuję po 15-20 minutach, częściej jednak stosuję godzinny kompres owijając włosy folią i ręcznikiem.
SKÓRA
Żel z aloesu łagodzi wszelkie podrażnienia. Podczas lata i sezonu na komary nie rozstawałam się z nim na krok ponieważ rewelacyjnie koił świąd w miejscach ugryzienia. Sprawdzał się także w przypadku poparzeń słonecznych oraz po depilacji czy goleniu.
Skład (marka Grovita):
Aqua, Aloe Barbadiensis Extract, Propylene Glycol, Glycerin, Symphytum Offcinale Extract, Panthenol, Allantoin, Carbomer, Triethanoloamine, DMDM Hydantoin
Jego cena to około 12 zł. Jest to śmieszna cena jak na tak dobry kosmetyk.
A wy kiedyś stosowałyście aloes w pielęgnacji?
- 17.10.16
- 6 komentarzy