Joybox - edycja naturalna

27.7.16

Witajcie po dłuższej przerwie. Dzisiaj przychodzę do was z recenzją najnowszego pudełka Joybox. Zdecydowałam się zrezygnować z typowych open boxów. Zawartość pudełek możecie bez przeszkód poznać na oficjalnej stronie lub na facebookowym fanpagu i jestem pewna, że post z recenzją będzie dla was o wiele bardziej przydatny i klarowny. Mimo, że premiera pudełka była już dawno, chciałam dokładnie przetestować kosmetyki zanim przedstawię je wam. Po miesięcznym użytkowaniu produktów, które znalazłam w niniejszym pudełku, z czystym sercem mogę powiedzieć, że jest to najcudowniejsze i najlepsze pudełko jakie kiedykolwiek miałam w rękach, nie tylko tej firmy ale każdej innej. Do kupienia na www.joy.pl/joybox.



W pudełku Joybox - edycja naturalna znalazło się 7 pełnowymiarowych produktów za jedyne 59 zł. Wszystkie są kosmetykami naturalnymi. Pierwszym z nich, którym jestem najbardziej zachwycona, jest 100% naturalna gąbka do mycia i masażu. Ja otrzymałam wersję Pure czyli gąbkę hipoalergiczną do skóry wrażliwej, alergicznej, dzieci i niemowląt. Z całej gamy gąbek firmy Yasumi możemy dobrać odpowiednią dla swojego typu skóry - suchej, zmęczonej, naczyniowej, tłustej, trądzikowej i tak dalej wzbogaconą o różne składniki - aloes, lawendę, zieloną herbatę i inne. Gąbeczka jest gotowa do użycia po namoczeniu. Stosuję ją po uprzednim umyciu twarzy płynem micelarnym, w trakcie domywania żelem. Jest delikatna, przez co moja wrażliwa skóra nie jest podrażniona i zaczerwieniona co niestety działo się w trakcie używania szczoteczek silikonowych. Dzięki kolorze gąbki widzę jak wiele produktów zostaje mi na twarzy mimo użycia płynu micelarnego. Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie bez niej życia i jeżeli mi się zniszczy, z pewnością kupię kolejną. Jej koszt to około 20 zł.


Drugim produktem z pudełka jest balsam firmy Oillan, która specjalizuje się w kosmetykach dla skóry atopowej. Mam z tej firmy emulsję do kąpieli i widzę widoczną poprawę w kondycji mojej skóry. Sam balsam jest również strzałem w dziesiątkę. Zawiera w sobie masło shea oraz olej z baobabu, wiesiołka i pachnotki, pantenol oraz oleje z awokado i migdałów. Mimo to jest bezzapachowy i błyskawicznie się wchłania, co bardzo sobie cenię w balsamach. Posiada dużą pojemność i kosztuje około 25 zł.


Następnie, mleczko do demakijażu firmy be organic. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej firmie. Mleczko przeznaczone jest dla osób o każdym typie skóry. Producent obiecuje nam delikatne oczyszczenie oraz usunięcie podrażnień, nawilżenie oraz dodanie energii. Dodatkowo zapewnia usunięcie makijażu wodoodpornego. Tego akurat nie jestem w stanie sprawdzić ponieważ w mojej kosmetyczce nie ma kosmetyków wodoodpornych, natomiast ze zwykłym radzi sobie bardzo dobrze. Niewielka ilość produktu wystarcza na usunięcie całego makijażu. Ja jednak osobiście nie przepadam za formą mleczka przy demakijażu, zdecydowanie wolę płyny micelarne. Na stronie producenta kosztuje ono 44 zł natomiast według Ceneo można je dostać za 30 zł z przesyłką. 


Czwartym produktem okazała się maseczka/peeling do twarzy firmy Vianek (Sylveco) z mielonym lnem. Uwielbiam takiego rodzaju specyfiki i zdecydowanie kocham maseczki więc bardzo ucieszyłam się z tego kosmetyku. Dzięki drobinkom lnu, nie podrażnia skóry jak inne peelingi mechaniczne, które stosowałam. Ma przyjemny miodowo-olejowy zapach, który dla mnie jest zdecydowanym plusem. Nałożony na twarz nie wygląda za specjalnie, ale nie uważam tego za jego wadę. W składzie znajdziemy między innymi oleje: sojowy, z pestek moreli, rokitnikowy a także masło kakaowe, shea i avocado i miód. Zapewnia cerze nawilżenie, lekko pogłębia też koloryt skóry dzięki czemu jeszcze bardziej podkreśla moją obecną, muśniętą słońcem twarz. Jego cena to około 20 zł.


Kolejny produkt firmy Vianek, tym razem peeling do ciała z mielonymi pestkami malin. Zdecydowanym plusem tego kosmetyku jest zapach, jest po prostu obłędny i dość długo utrzymuje się na ciele. Jest bardzo delikatny dzięki czemu nie powoduje podrażnień. W składzie posiada olejek cynamonowy, który ma działanie przeciw cellulitowe. Jego cena to około 30 zł. Dzięki pudełkom Joybox pokochałam markę Vianek i mam zamiar przetestować jeszcze wiele ich produktów.


Puder do zmywania makijażu firmy Arkana, to jedyny produkt, którego użytkowanie nie było dla mnie przyjemnością. Bezpłatna próbka nie wystarczyła na zmycie nawet połowy makijażu, do tego podrażniła mi oczy. Sposób aplikowania nie był zdecydowanie wygodny i jest to kosmetyk, którego niestety nie mogę wam polecić. Cieszy mnie fakt, że w pudełku była jedynie próbka a nie pełnowymiarowy produkt. 50 ml tego kosmetyku kosztuje aż 65 zł co tym bardziej zniechęca do zakupu.


Przed ostatnim kosmetykiem jest hibiskusowy tonik marki Sylveco, który stosowałam po zmyciu makijażu, przed kremem nawilżającym. Ma dość nietypową konsystencję, która nie każdemu przypadnie do gustu, mnie jednak była obojętna. Zaskoczyła mnie jego wydajność, lekki przyjemny zapach oraz przede wszystkim działanie. Tonik rzeczywiście koi i nawilża, jest idealnym kosmetykiem na końcowy już etap demakijażu. Ma niewielką pojemność, przez co łatwo zabrać go w podróż i kosztuje około 15 zł, co nie uważam za wygórowaną cenę. 


Ostatnim kosmetykiem jest krem do twarzy na dzień firmy Biolaven organic czyli również Sylveco. Jego największym plusem jest olejek lawendowy, dzięki czemu ma ładny, lawendowy zapach. Jest on dość specyficzny, więc nie każdy go pokocha, ja natomiast go uwielbiam ponieważ jest symbolem Prowansji, najpiękniejszego miejsca na ziemi. Zawiera w sobie glicerynę, która ma działanie nawilżające i czego moja sucha cera zdecydowanie potrzzebuje. Dzięki witaminie C, olejowi z pestek winogron, mocznikowi i ksylitolowi chroni przed wysuszeniem i powoduje, że skóra jest elastyczna. Jest on bardzo przyjemny w użytkowaniu, szybko się wchłania i jest idealny pod makijaż. Kosztuje około 25 zł.


Co sądzicie o zawartości pudełka? Jakie jest wasza opinia? Stosowałyście którykolwiek z tych kosmetyków?

2 komentarze

  1. Krem biolaven będzie chyba moim ulubieńcem do końca życia. Nie miałam jeszcze tak fajnego kremu, muszę się przyjrzeć bliżej tej marce :)

    OdpowiedzUsuń